Od pewnego czasu kolejny powód do niepokoju mają posiadacze kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich. Zapewne zdecydowana większość z nich zaciągając kredyt we frankach nie spodziewała się tak licznych perturbacji wynikających ze zmian kursu, chociaż wiadomo było od początku, ze tego rodzaju ryzyko istnieje.
Obecny kurs franka wynosi około 3,5 zł, natomiast w latach 2006-2008, kiedy to kredytów w szwajcarskiej walucie udzielano najwięcej, frank kosztował 2-2,5 złotego. Tak więc ci klienci, którzy w pierwszych latach po zaciągnięciu kredytu płacili znacznie mniejsze raty niż posiadacze kredytów w złotówkach, od jakiegoś czasu ponoszą większe koszty związane z wyższym kursem franka. Ponieważ jest to grupa kilkuset tysięcy osób, ich sprzeciw jest słyszalny w przestrzeni publicznej i niekiedy wykorzystywany przez polityków nawołujących do zastosowania nadzwyczajnych rozwiązań. Szkoda tylko, że z podobną troską obrońcy pokrzywdzonych nie pochylają się nad znacznie liczniejszą grupą klientów spłacających kredyty złotówkowe, lub tych, którzy na skutek utraty pracy w ogóle nie mogą ich spłacić.
Mające się wkrótce odbyć referendum w Szwajcarii ma rozstrzygnąć, czy bank centralny zwiększy rezerwy złota zaprzestając jego sprzedaży, co mogłoby jeszcze wzmocnić franka, a tym samym podnieść znowu koszty obsługi kredytów. Jednak polscy ekonomiści uspakajają, że nawet jeśli Szwajcarzy powiedzą w referendum „tak”, co jest raczej wątpliwe, to bank centralny tego kraju utrzyma kurs franka na dotychczasowym poziomie, ponieważ jego umocnienie w dłuższej perspektywie nie sprzyjałoby konkurencyjności gospodarki.